W całości przytaczam za Wojciechem Staszewskim:
A jak alfabet
ALFABET - W hasłach na kolejne litery alfabetu pokażemy podstawy rekreacyjnego biegania. Zaczynamy właśnie od biegowego abecadła. Zacznij treningi od marszobiegów. Nie zaniedbuj rozgrzewki ani rozciągania. Biegaj powoli. Jeśli chcesz się bardziej zmęczyć, raczej nie przyspieszaj, tylko wydłuż trening. Zwłaszcza jeśli chcesz walczyć z nadwagą. Nie ubieraj się za grubo (nadmierne pocenie to utrata wody, nie tłuszczu). Minimum aktywności to bieganie trzy razy w tygodniu, a najlepiej - pięć.
ACHILLES -
najczęstsza kontuzja biegaczy.
Ścięgno Achillesa łączy mięsień
brzuchaty łydki oraz płaszczkowaty z guzem piętowym. Jeśli przez całe
lata nie byłeś aktywny i wybiegniesz z zapałem na trening, to ścięgno
będzie poważnie narażone na urazy. W skrajnym przypadku może się zerwać
(konieczne operacyjne szycie) lub naderwać (trzy tygodnie w gipsie plus
sześć tygodni rehabilitacji). W łagodniejszym - grożą mikrourazy
prowadzące do stanu zapalnego. Ścięgno boli i trzeszczy. Jak się
przed tym ustrzec? Powrót do aktywności fizycznej zacznij
łagodnie. Na
pierwszym treningu biegowym nie biegaj! Maszeruj intensywnie kilka
minut i potruchtaj łagodnie minutę. Powtórz to kilka razy. W
kolejnych
dniach stopniowo skracaj marsz, wydłużaj odcinki biegowe, zwiększ nieco
tempo. Może to chuchanie na zimne - ale zabezpieczy cię przed kontuzją.
AMORTYZACJA -
sposób na ochronę przed przeciążeniami przy bieganiu.
Dlatego trenować
należy głównie na miękkim podłożu (najlepiej ścieżki leśne).
I zadbać o
buty biegowe, ich systemy amortyzacyjne wytrzymują ok. 1000 km
treningu. Więcej już niedługo w haśle „Buty”.
B jak buty
BIEG - niejedno ma imię.
Jeśli
trenujesz, powinieneś stosować różne formy: wolny bieg
ciągły (taki, żeby można było swobodnie rozmawiać), szybki bieg ciągły
(mocne,
równe
tempo przez kilkadziesiąt minut), bieg interwałowy (przeplatanie
szybkich np. trzyminutowych odcinków z truchtem np. po 2
minuty -
powtarzasz to np. 6 razy), bieg z narastającą prędkością (np.
rozgrzewka, 10 minut wolno, 30 minut w średnim tempie, 10 minut jak
najszybciej, 5 minut truchtu, rozciąganie).
BMI - Body Mass Index, powie ci, czy masz
nadwagę.
Dzielisz wagę w kilogramach
(np. 63 kg) przez wzrost do kwadratu w metrach (np. 1,73 m do
kwadratu). Wynik między 18,5 a 25 (w naszym przykładzie wychodzi 21) to
prawidłowa waga. Możesz bez obaw zaczynać bieganie. BMI 25-30 to
nadwaga, zacznij bieganie od marszobiegów, uważaj na stawy
zwłaszcza
kolanowe. BMI powyżej 30 to otyłość. Dieta i sport pomogą ci zrzucić
kilogramy, ale na razie nie biegaj! Kolana trzasną, ponadrywasz ścięgna
i będzie po zabawie. Zacznij od intensywnych marszów,
basenu, roweru.
Dopiero kiedy zejdziesz z BMI poniżej 30, rozpocznij marszobiegi,
stopniowo wydłużając odcinki biegowe. Warto, bo nic tak nie pomaga w
spalaniu nadmiaru tkanki tłuszczowej jak wolne, ale długie bieganie.
BÓL MIĘŚNI -
chłodzić!
Ogrzewamy tylko nerwobóle i urazy tkanek miękkich,
ale te
dopiero kilka dni po urazie (kiedy ustąpi stan zapalny). Pozostałe
bóle
chłodzimy, najlepiej lodem. Organizm wtedy zaczyna mocniej pompować
krew w bolący (i zamrażany) obszar i sam się leczy. Jeśli uraz nie
przechodzi, odstaw bieganie na kilka dni, a jeśli to nie pomaga, idź do
lekarza.
BUTY BIEGOWE - konieczny wydatek rzędu
150-300
zł.
Najważniejsza jest nie marka, ale dobra amortyzacja, zadbaj o to
już na początku przygody z bieganiem. But biegowy powinien być nieco
większy od zwykłego. Dobierz go z fachowcem: innych butów
potrzebujesz
jeśli masz pronację stóp (płaskostopie, nogi w X), a innych
jeśli
supinację (chodzisz na zewnętrznych krawędziach stóp, nogi w
literę O).
Jeśli masz stopę prawidłową, możesz pozwolić sobie na bardziej
elastyczne (mniej usztywnione) obuwie. Ważna jest amortyzacja, tym
bardziej istotna, im więcej ważysz. Starcza na 1-1,5 tys. km. Jeżeli
startujesz w zawodach, podpowiadam takie rozwiązanie: jedne buty z
dobrą amortyzacją (dość ciężkie) do treningów,
które będziesz wymieniał
co roku i lekkie obuwie startowe, które wystarczy na lata.
C jak czołówka
CHUDNIĘCIE – bieganie zapewni ci
najlepsze rezultaty.
„Runner’s World”
podaje ile kalorii stracisz przez
pół godziny wysiłku (przy wadze 75 kg): marsz –
220, rower – 230,
pływanie – 360, bieg – aż 480. Dwa najczęstsze
błędy, które popełniają
biegacze-odchudzacze: ubierają się bardzo ciepło i biegną bardzo
szybko, po to, żeby się mocno spocić. Nie tędy droga! W ten
sposób
wypocisz wodę, nie tłuszcz. Żeby schudnąć należy biegać wolno i długo.
Powtórzę: powoli, ale jak najdłużej. Przez pierwsze
kilkanaście minut
biegu spalasz tylko węglowodany. Spalanie tłuszczu na dobre zaczyna się
po 30 min. Po godzinie z tłuszczu organizm czerpie już połowę energii.
Tłuszcz spalasz biegnąc z tętnem rzędu 130-145 uderzeń na min (to
naprawdę wolny bieg, żebyś mógł swobodnie rozmawiać). Wyższe
tempo to
przemiany beztlenowe, po takim bieganiu będziesz bardzo głodny i z
odchudzaniem będzie gorzej.
CIĄŻA – to nie jest przeszkoda
dla biegaczek, przynajmniej do trzeciego trymerstru
(guru Jerzy
Skarżyński doradza wtedy zmienić aktywność na pływanie). Lekarze
przestrzegają tylko, że nie należy rozpoczynać biegania w ciąży.
Profesjonalistki trenują nawet do ósmego miesiąca (np.
reprezentantka
Polski Małgorzata Sobańska). A potem? Brytyjka Paula Radcliffe 10
miesięcy po porodzie wygrała Maraton Nowojorski.
CZAS –
pytają ludzie, ile czasu powinien trwać trening.
Minimum ruchu zalecane
przez WHO to 3x30x130. Czyli trzy razy w tygodniu po 30 min z tętnem
130 (wolny bieg). Im dłuższy trening, tym lepiej – buduje
wytrzymałość
konieczną do biegania maratonów. Dopiero po pół
godzinie organizm
zaczyna przestawiać się ze spalania glikogenu na napęd tłuszczowy, a to
właśnie jest konieczne do ukończenia biegu na dystansie powyżej 20 km.
Tylko nie przesadź, treningi powyżej półtorej godziny są
zarezerwowane
dla tych, którzy przygotowują się do maratonów.
CZOŁÓWKA –
pomoże ci w lesie nocą.
Jeśli masz czas na bieganie tylko wieczorem, a
obawiasz się zagubienia w ciemnościach, pamiętaj o biegowych latarkach.
Zakłada się je na głowę, świecą na czole jak górnicze
lampki.
Najważniejsze, żeby czołówka była lekka.
D
jak dożywianie
DEBIUT – biegi masowe to dla
sportowców amatorów jedna z nielicznych okazji do
rywalizacji.
Jeśli
potrafisz przebiec na treningu godzinę, najwyższy czas na debiut na
dystansie 10 km. Na internetowych stronach biegowych znajdziesz
zapowiedzi takich imprez w twojej okolicy.
A jeszcze lepszą okazją do debiutu w zawodach jest akcja Polska Biega
– wtedy w całym kraju odbywa się kilkaset
biegów na
krótszych dystansach – ok. 3-6 km.
DOŻYWIANIE – obowiązuje na
długich biegach.
Podczas zawodów zwykle co 5 km czeka na
zawodników
tzw. bufet. Podjadaj połówki banana - to węglowodany, twoje
najlepsze
paliwo (pamiętasz bułkę z bananem Małysza?). Dobre też są batony
– ale
węglowodanowe, nie białkowe (te służą do budowania masy mięśniowej
przede wszystkim na siłowni). Oraz żele energetyczne, choć przyznam, że
w smaku są paskudne. Ale przede wszystkim pij, po kilka łyków przy
każdym bufecie. Napój izotoniczny albo wodę. Odwodnienie to
najgorszy
wróg biegacza. Organizm w czasie wysiłku oddaje ciepło przez
wydzielanie potu (im cieplejszy dzień, tym bardziej). Jeżeli wydali 3
proc. masy ciała (dla 70-kilogramowego biegacza – 2 litry
potu),
zaczyna się drastyczny spadek siły. A maratończycy podczas
zawodów w
ciepłym klimacie wydalają nawet 3 litry potu na godzinę. Wystrzegaj
się tylko wszelkich kofeinowych „dopalaczy”. W
długich biegach
potrzebujesz stopniowego uwalniania energii, a nie
krótkotrwałej
eksplozji zakończonej gwałtownym spadkiem. Dożywiać się powinno
teoretycznie też na dłuższych treningach. A przynajmniej
„nawadniać".
Są specjalne pasy z bidonami. To jednak niewygodne.
DUŻA ZABAWA BIEGOWA –
podstawa polskiego Wunderteamu (tak nazywano naszą reprezentację
lekkoatletyczną w latach 50.-60. - należała wtedy do najsilniejszych na
świecie) - to specyficzny trening na pofałdowanej trasie w lesie. Guru
Jerzy Skarżyński opisuje go tak: zaczyna się od rozgrzewki,
rozciągania, a potem robi się około 10 szybkich przebieżek (60-150 m).
Potem odpoczynek i kilka tzw. interwałów, czyli żywo
bieganych
odcinków. Np. dwa razy 15 minut albo cztery razy sześć
minut, albo
sześć razy trzy minuty. Między odcinkami kilkuminutowe przerwy. Na
koniec 10 minut truchtu.
E jak
ENDORFINY
EKIDEN – wymyślona na Dalekim
Wschodzie sztafeta maratońska.
Dystans 42,2 km dzieli się na pięć
odcinków po 5, 10 oraz 7,2 km. Daje to możliwość pokonania
trasy
maratonu piątce średniozaawansowanych biegaczy. W Polsce sztafeta
Ekiden rozgrywana jest dzień przed Maratonem Warszawskim (we wrześniu).
ENDORFINY –
dosłownie to „wewnętrzna morfina”, a bardziej
poetycko „hormon
szczęścia”.
Należą do hormonów peptydowych.
Wywołują stan euforii,
zmniejszenie odczuwania bólu. Są wydzielane także w momencie
poczucia
zagrożenia, po zjedzeniu czekolady lub wskutek pobudzenia seksualnego.
Są wydzielane w mózgu prawdopodobnie w momencie spalenia
zapasów
glikogenu - czyli po ok. 45-60 minutach szybkiego biegu. Dlatego
pojawiają się raczej na zawodach, a nie podczas wolnych wybiegań. Choć
istnieje też teoria, że ich wydzielanie wynika nie tyle z przemian
chemicznych podczas wysiłku, co z samego faktu rywalizacji. W praktyce
działa to tak, że biegacze podczas zawodów są w stanie
osiągać
prędkości niemożliwe do uzyskania na treningach. Wiem po sobie
– przed
Półmaratonem Warszawskim dwa tygodnie temu podczas
najszybszych
treningów nie udało mi się przebiec choćby jednego kilometra
(podczas
tzw. kilometrówek) lepiej niż w 3 minuty 48 sekund. A na
zawodach 21
kilometrów pokonałem ze średnią prędkością 3:46.
ENERGIA –
nie bierze się z powietrza.
Chociaż organizm biegacza czerpie ją
głównie z przemian tlenowych. Po kolei: biegacz najpierw
jedzie na
glikogenie. Po kilkunastu minutach biegu zaczyna też spalać tłuszcz.
Tego paliwa mamy bardzo dużo – 10 kg tłuszczu wystarczy na
przebiegnięcie aż 500 km. Ale po pierwsze do spalania tłuszczu
potrzebujemy o 15 proc. tlenu więcej niż przy spalaniu glikogenu. Po
drugie organizm działa na napęd hybrydowy – nie jest w stanie
przestawić się na sam tłuszcz. Co z tego wynika? Na zawodach nie możemy
zaczynać biegu zbyt szybko, bo spalimy cały glikogen i zetkniemy się ze
słynną maratońską ścianą. Musimy zostawić sobie też na początku pewną
rezerwę oddechową. Inaczej po przejściu na spalanie
tłuszczów będziemy
musieli zmniejszyć tempo biegu o 15 proc. A nic nie daje tyle
przyjemności, co przyspieszanie w drugiej części biegu. Też wiem po
sobie.
F jak Filippides
FARTLEK –
po szwedzku „zabawa szybkością”.
Trening, w
którym przeplata się
spontaniczne przyspieszenia (od kilkunastu sekund do paru minut) z
truchtem. Istnieją też warianty bardziej zorganizowane. Mój ulubiony: 10
kroków szybko, 10 truchtem, 20 szybko, 20 truchtem, 30 szybko itd. aż do 100 albo nawet
200 kroków. A potem w dół: 200 kroków szybko, 200 truchtem, 190 szybko,
190 truchtem itd. aż do 10. Przed i po trochę truchtu, bo tak należy
zaczynać i kończyć każdy trening.
Godzina energicznych zajęć na
stepie to odpowiednik biegu na 12 km. Najbardziej podobny efekt do
biegania daje fat burning – trening aeorobowo-choreograficzny
w średnim
tempie, by tętno wynosiło optymalne dla spalania tłuszczu 130-140
uderze
FINISZ - albo szybki albo długi.
Jeśli
masz dużą szybkość do pokonania rywala, z
którym przebiegłeś na zawodach pół trasy,
wystarczy ci gwałtowne
150-metrowe przyspieszenie na końcu. Jeśli nie umiesz biegać szybko, a
twoją domeną jest wytrzymałość, musisz starać się go zgubić zwiększając
nieco szybkość 1500 metrów przed metą. Finisz powie Ci też, co
jest Twoją piętą achillesową - brak wytrzymałości czy szybkości.
Dowiesz się, co powinieneś przede wszystkim trenować - szybkość czy
wytrzymałość (będzie na S i na W).
GALLOWAY - sposób na maraton dla początkujących.
Amerykański trener Jeff Galloway radzi pokonać go marszobiegiem. Co 2 albo 2,5 km (w oryginale 1 mila) zawodnik „biegnący Gallowayem” powinien przejść w szybki marsz (od kilkunastu sekund do minuty). Należy iść energicznie, mocno prostując kolana, by rozciągnąć napięte mięśnie. Bieg i po kolejnym 2-2,5-kilometrowym odcinku znów marsz. Bieganie Gallowayem pozwala na utrzymanie stałego tempa do samego końca.
Warunek: przerwy w marszu
trzeba stosować od początku, na 20. km mięśnie będą tak napięte, że
nawet Galloway nie pomoże.
GLIKOGEN - źródło energii biegaczy.
To zmagazynowane w wątrobie paliwo
wytworzone
z węglowodanów. Spalany jest głównie w
początkowej fazie wysiłku oraz
przy szybkim biegu. Dopiero po około 30 minutach organizm zaczyna
przestawiać się na spalanie tłuszczu. Dlatego jeśli
biegasz krótko i szybko, to spalisz tylko glikogen, a po
treningu będziesz głodny jak wilk.
GRZBIETY - dla biegaczy ważniejsze nawet niż brzuszki.
Biegaczowi potrzebne są oczywiście silne nogi. Potężne bicepsy - niespecjalnie. Bardzo istotne są natomiast mięśnie brzucha i grzbietu, które odpowiadają za prostą postawę. Z prostego kręgosłupa, dobrze ustawionej miednicy bierze się dobry krok biegowy. Wiele osób trenuje brzuszki. Lepsze są krótkie spięcia mięśni brzucha, bez zahaczania nóg o kaloryfer, szafę, itp. Mięśnie ćwiczymy podobnie, a nie obciążamy niepotrzebnie kręgosłupa.
Mało kto zaś ćwiczy grzbiety. A radziłbym wykonywać ich trochę więcej niż brzuszków. Kładziemy się na brzuchu, najlepiej zahaczając o coś nogi. I unosimy klatkę piersiową - albo rytmicznie powtarzając ruch, albo utrzymując się w tej pozycji przez kilkadziesiąt sekund. Kolejne serie możemy przeplatać brzuszkami. Grzbiety są niewskazane tylko przy pogłębionej lordozie odcinka lędźwiowego ( tzw. wypięta pupa). Wtedy należy wzmacniać brzuch, a plecy rozciągać.
HEMOGLOBINA - podstawowy transporter tlenu.
Im wyższy jej poziom we krwi,
tym
więcej tlenu dostarczysz komórkom, a to
szczególnie ważne przy bardzo
długich biegach. Norma dla mężczyzn to 14,0-17,5 g/dl, dla kobiet -
12,3-15,3 g/dl. Podwyższeniu poziomu hemoglobiny sprzyja dieta
zawierająca dużo żelaza (wołowina, wątróbka wieprzowa
smażona, ale
także kasza gryczana, soja, kakao). Pamiętaj, że długie gotowanie
zmniejsza zawartość żelaza oraz że łatwiej przyswajamy żelazo z
produktów zwierzęcych (20-30%) niż z roślinnych (do 6%).
HIPOGLIKEMIA - spadek poziomu cukru.
Któż z nas po porządnym
obiedzie nie ma ochoty
na małą drzemkę? To dlatego, że organizm wydziela insulinę,
która
obniża poziom cukru we krwi. A to oznacza zmniejszenie możliwości
organizmu. Normalnie sobie z tym radzimy, nawet bez poobiedniej
drzemki. Ale nikt nie chciałby biec maratonu w górce
insulinowej.
Dlatego
pamiętaj: nie wolno jeść (zwłaszcza tak wskazanych dla biegaczy
posiłków węglowodanowych) między godziną przed startem a
pół godziny
przed startem. Wcześniej – oczywiście tak (dobre śniadanie z
dużą
ilością węglowodanów). Tuż przed startem – też
(banan, baton
węglowodanowy), bo wysiłek po starcie powstrzyma wydzielanie insuliny.
Ale 60-30 minut przed startem to czas, kiedy nie powinniśmy niczego
jeść.
HOPFER - Tomasz Hopfer, dziennikarz sportowy, gwiazda TVP lat 70. (m.in. Studio 2).
Zainicjował akcję „Bieg po zdrowie”, namówił Polskę do biegania, rozpropagował I Maraton Pokoju (Warszawa, 1979 r.). W młodości lekkoatleta, był mistrzem Polski w sztafecie 4 razy 400 m (Spójnia Warszawa). W stanie wojennym (1981 r.) wyrzucony z telewizji, bo nie chciał prowadzić programu w mundurze. Umarł rok później na sepsę. Na starszych biegaczy do dziś mówi się „hopferowcy”.
I jak izotoniki
INTERWAŁY - dobry trening dla zaawansowanych biegaczy.
Jeśli zaczynasz
biegać,
rozpocznij od marszobiegów, a jak już przerwy w marszu nie
będą ci
potrzebne – staraj się biec długo i powoli (tzw. bieg
ciągły). Interwały
to wyższa szkoła jazdy: biegniesz bardzo szybko (np. 3 minuty) i
odpoczywasz w truchcie (np. 2 minuty). Powtarzasz to kilka (np. 6)
razy. Szybko biegane odcinki powinny zajmować minimum 30 sekund, a
maksimum 7-8 minut. Tempo dobierz tak, żeby udało się je utrzymać na
całym odcinku i to do ostatniego powtórzenia. Jeśli
przerwy między odcinkami będą długie (dłuższe niż biegany odcinek)
–
będzie to trening powtórzeniowy, łatwiejszy, ale nie tak
skuteczny.
Trening interwałowy ma tzw. niepełne przerwy wypoczynkowe. Tętno przed
kolejnym odcinkiem jest coraz wyższe. Tylko nie przesadź! Interwały trenuj raz, najwyżej dwa razy w tygodniu. Podstawa
treningu to długie i wolne bieganie.
IZOTONICZNE SKURCZE - czyli dwa słowa o wyższości biegania nad siłownią.
Podczas
biegu
zmienia się przede wszystkim długość mięśni, podczas gdy przy dźwiganiu
ciężarów (skurcze izometryczne) zmienia się
głównie ich napięcie, co
jest mniej zdrowe dla organizmu. Masz nadciśnienie? Zdecydowanie unikaj
siłowni. A spokojne bieganie jest wtedy wręcz zalecane.
IZOTONIK - nektar dla biegaczy.
Kiedy biegasz możesz wypocić nawet 2-3
litry
potu na godzinę. Musisz więc uzupełniać płyny, bo utrata 3% masy
ciała (to właśnie te 2-3 litry) to już odwodnienie i dramatyczny spadek
mocy. Jeśli pijesz w trakcie wysiłku słodki sok, to nie będzie on się dobrze
wchłaniał, bo jest zbyt gęsty (hipertoniczny). Jeśli wodę
(napój
hipotoniczny) – wchłonie się szybko, ale rozcieńczy płyny
ustrojowe
przyspieszając wydalanie moczu. Najlepiej
pić izotonik – płyn o stężeniu jonów podobnym jak
w płynach ustrojowych
człowieka (275 do 295 mOsm/kg). Zawiera on też węglowodany –
paliwo dla
biegaczy
Ważne: nie można mylić napojów izotonicznych z energetycznymi
zawierającymi
kofeinę. Takie „dopalacze” dadzą
krótkiego kopa, wyczerpiemy wtedy
ostatnie zapasy glikogenu i będzie po biegu.
JOGGING - tak nazywamy wolny bieg na granicy truchtu (tempo około 7-9 min na kilometr).
Przywróci to podstawową sprawność fizyczną,
umożliwi relaks
– ale nie pozwoli na podnoszenie formy, ściganie się. Moda
na jogging pojawiła się w latach 70. w USA. Dopiero po niej przyszły
biegi uliczne. Ćwierć wieku temu biegaczy nazywano joggerami. A w
Polsce od 17 lat ukazuje się specjalistyczny dwumiesięcznik
„Jogging”.
JUNIORZY - 18-19 lat. To nie jest dobry wiek na bieganie maratonów.
Namawiamy
nastolatków: biegajcie, ale szybko. Pół godziny
mocno albo interwały
(opis znajdziesz w literce "I" Alfabetu Biegacza). Startujcie
–
na 1500 m, 5 km, ewentualnie 10 km. Na półtoragodzinne
wybiegania i
starty w długich biegach przyjdzie czas za kilka lat, bo wytrzymałość
można poprawiać nawet po trzydziestce. Szybkości już wtedy nie
wytrenujesz.
JEDZENIE - konieczne, nawet jeśli bieganiem chcesz się odchudzać.
Guru
Jerzy
Skarżyński pisze, że „tłuszcz spala się tylko w ogniu
węglowodanów”.
Nie unikaj więc mącznych produktów. Staraj się nie biegać na
głodniaka.
A w ciągu pół godziny po treningu - to tzw. okienko
węglowodanowe -
powinieneś coś przekąsić, wtedy szybciej się zregenerujesz.
KOLKA - któż jej nie miał w biegu?
Przyczyna nie jest jasna, prawdopodobnie to przeciążenie przepony, która z jednej strony podtrzymuje narządy pokarmowe, a z drugiej naciska na płuca, by usunąć z nich powietrze. Przy zbyt szybkim biegu (i zbyt szybkim oddychaniu) albo zbyt dużym obciążeniu układu pokarmowego (tuż po jedzeniu) przepona jest przeciążona i pojawia się kolka. Co z tym zrobić? Zwolnij i ściskaj bolące miejsce mięśniami brzucha. Nie jedz tuż przed treningiem. Wzmacniaj mięśnie brzucha (i grzbietu dla równowagi, przypominam), ćwicz oddychanie przeponowe.
KORECZKI POD PIĘTĘ - cudowny środek na kontuzje.
Mnie pomogły kiedyś na nadwerężony mięsień łydki, a naszemu biegającemu szefowi Piotrowi Pacewiczowi na naderwane ścięgno Achillesa. Takie koreczki (używane na co dzień, a także podczas biegania) odciążają kontuzjowane miejsce, pracują wtedy mięśnie piszczelowe. Po wyleczeniu kontuzji koreczki oczywiście wędrują do szafy. U kobiet podobną rolę – przy kontuzji łydki albo Achillesa - mogą pełnić buty na obcasie.
KROK - powinien być krótki.
Żadnych pięknych
susów, po których noga zostaje
daleko w tyle. Kolano podnosimy wysoko, a po opuszczeniu nogi staramy
się nie pokazywać podeszwy biegnącym za nami, tylko ciągniemy nogę do
przodu. Ważny jest szybki rytm. Ile podwójnych kroków robisz w
ciągu minuty szybkiego
biegu? Minimum przyzwoitości to 75 kroków. Zawodowcy biegają
w rytmie
90-100 kroków na minutę.
KROS - bieg po pagórkach, raz w górę, raz w dół.
W zimie powinien to być kros pasywny – wolny bieg, spokojne pokonywanie podbiegów. Bliżej sezonu startowego kros aktywny – doprowadzający twoje tętno blisko maksimum. To trening na „rozbujanie” serca i czucie mięśniowe. Guru Jerzy Skarżyński radzi zakończyć go paroma minutami truchtu, ale nie bez dodatkowych kilometrów spokojnego biegu, żeby nie zepsuć efektu samego krosu.
KRÓLOWA ANGIELSKA – to przez nią do 40-kilometrowej trasy maratonu dodano 2 km 195 m.
Podczas IV Igrzysk Olimpijskich w 1908 r. w Londynie para
królewska –
Edward VII i królowa Aleksandra – zażądali, aby
tak zmienić trasę biegu
maratońskiego, by start można było obserwować z tarasu pałacu w
Windsorze, a meta wypadła przed lożą królewską na stadionie.
Organizatorzy dodali z obu stron brakujące jardy. A potem władze
lekkoatletyczne przyjęły za obowiązujący dystans maratonu 42195 m.
LEGENDY MARATONU - ranking:
Trzecie miejsce – zwycięstwo Spiridona Louisa z Grecji na I olimpiadzie nowożytnej w 1896 r. w Atenach. Grecki milioner przed biegiem obiecywał zwycięzcy rękę córki i posag. Louis początkowo biegł ostrożnie, osłabł i ok. 30. km wstąpił do przydrożnej gospody na szklankę wina. To dodało mu sił, na 38. km wyszedł na prowadzenie i wygrał z przewagą siedmiu minut nad drugim zawodnikiem (czas 2:58:50, dystans 40 km). W Grecji został bohaterem.
Drugie miejsce – Etiopczyk Abebe Bikila, który zwyciężył na XVII olimpiadzie w Rzymie (1960 r.) z czasem 2:15:16. Całą trasę przebiegł boso. Był to początek trwającej do dziś dominacji Etiopczyków w biegach długich.
Pierwsze
miejsce – dramat Donado Pietriego podczas IV olimpiady w
Londynie (1908
r.). Włoch wbiegł pierwszy na stadion i padł na ziemię. Stadion zamarł.
Po kilku sekundach wstał, słaniając się brnął w kierunku mety,
znów
padał. Kiedy w bramie ukazał się Amerykanin John Hayes kibice oraz
sędziowie nie wytrzymali i przy ogłuszającym dopingu podnieśli
Pietriego, któremu do mety brakowało kilku
metrów. Włoch przekroczył
linię mety i został ogłoszony zwycięzcą. Ale odebrano mu potem złoty
medal, ponieważ skorzystanie z zewnętrznej pomocy musiało oznaczać
dyskwalifikację. Pietri został za to najsłynniejszym maratończykiem po
Filippidesie.
LEKKOATLETYKA - królowa sportu.
Dyscyplina składająca się z
kilkudziesięciu
konkurencji, które możemy podzielić na biegi, rzuty, skoki
oraz
wieloboje. Wywodzi się ze starożytnego pentathlonu olimpijskiego,
który
obejmował cztery dzisiejsze konkurencje lekkoatletyczne –
bieg krótki
(na jeden stadion), rzut dyskiem, rzut oszczepem, skok w dal (z
czterokilogramowymi ciężarkami zamachowymi) oraz zapasy (dziś osobna
dyscyplina).
LÓD - ratunek na urazy.
Bolące miejsca mrozimy kostkami lodu albo
żelowymi
woreczkami (trzymamy taki stale w zamrażalniku). Żadnych maści
rozgrzewających, tak modnych 10 lat temu. Ciepło stosować możemy
dopiero kilka dni po urazie (w stanie przewlekłym, nie ostrym) oraz
przy nerwobólach. Naderwania, nadwerężenia, bóle
mięśni, kłucia –
zwalczamy lodem.
ŁĄKOTKA - częsta kontuzja
sportowców.
Łąkotki - boczna i przyśrodkowa - to
amortyzatory w
kolanie, zapewniają też jego stabilność. Przy nagłym wyproście i
rotacji kolana mogą ulec uszkodzeniu, czujemy wtedy ich
„zablokowanie”.
Fizjoterapeutka Ewa Witek-Piotrowska (która na naszej
stronie pomaga
kontuzjowanym biegaczom - patrz: formularz poniżej) przestrzega, że to
mocno obciąża stawy, a łąkotka się sama nie regeneruje. Lepiej jak
najszybciej iść do specjalisty.
ŁOKIEĆ - podczas biegu na długim dystansie powinien być zgięty pod kątem ok. 80 stopni. Na finiszu - bardziej wyprostowany.
MARATON - 42 km 195 m.
Wziął się od legendarnego biegu Filippidesa z Maratonu do
Aten w 490 r. p.n.e., rozegrany na olimpiadzie w Atenach w 1896 r. Dziś
w Londynie, Berlinie, Paryżu, Nowym Jorku w corocznych maratonach
startuje po 35 tys. ludzi. Rekord Polski padł w zeszłym roku w Poznaniu
- bieg ukończyło 2322 osoby. Myślisz
o starcie w maratonie? Oblicz, w jaki wynik możesz mierzyć.
Pomnóż swój
rekord z biegu na 10 km przez 4,666. Albo prościej: życiówka
z
półmaratonu razy 2,11. Dobrze to wcześniej policzyć i
zaplanować sobie
precyzyjnie tempo kilometra. Bo w maratonie jak w żadnym innym biegu
możesz zapłacić za zbyt szybki początek, ponieważ po 30 kilometrach
niemal całkowicie wyczerpują się zapasy glikogenu. Jeśli przesadzisz z
tempem po starcie i od razu spalisz glikogen, to organizm nie będzie w
stanie czerpać wystarczająco dużo energii z tłuszczów i do
mety już
tylko domaszerujesz.
MARSZOBIEG - pierwszy krok w stronę biegania.
Jeśli bieganie dopiero chodzi ci po
głowie, zacznij od marszobiegów. Łatwo przebiec kilkaset
metrów i...
wrócić do domu z kontuzją. Pierwszy trening powinien
wyglądać tak:
cztery minuty marszu i minuta wolnego biegu - powtórzone
kilka razy.
Przez tydzień stopniowo zwiększaj dawki biegania, ale ciągle powinien
to być marszobieg. Dopiero jak przyzwyczaisz mięśnie, ścięgna i stawy
do wysiłku, pomyśl o dłuższych odcinkach biegu.
MIKROURAZY - a nie żadne zakwasy.
Stara szkoła mówiła, że ból,
który czujemy po
treningu, to efekt zakwaszenia mięśni kwasem mlekowym. Ale po godzinie
kwas mlekowy zostaje zutylizowany, a ból pozostaje. To
mikrourazy
włókien mięśniowych, naruszenie struktur białkowych w
komórkach. Można
to zmniejszyć przez kilka minut łagodnego truchtu po zakończeniu
mocnego treningu, rozciąganie, rozgrzewkę przed treningiem,
która
przygotuje mięśnie do wysiłku. Ale tak naprawdę jedyna rada to
odpoczynek. Dlatego po intensywnym, szybkim treningu biegaczowi należy
się dzień przerwy (po bieganiu długim i wolnym - nie). A po zawodach
wskazany jest wypoczynek aktywny - bardzo łagodne rozbieganie.
N jak
Nordic walking
NADWAGA - czyli uwaga z bieganiem.
Policz sobie BMI (Body Mass Index): wagę w kg
(np. 90 kg) dzielisz przez wzrost do kwadratu w metrach (np. 1,80 m do
kwadratu). Ile wyszło? W tym wypadku 27,8. To nadwaga – BMI
między 25 a
30. Chcesz schudnąć – aktywność fizyczna ci pomoże. Ale
najpierw
marszobiegaj, pływaj, jeździj na rowerze albo uprawiaj nordic walking
(patrz niżej). Przy próbach biegania uważaj na kolana i
ścięgno
Achillesa.
NAPOJE ALKOHOLOWE - wróg biegaczy.
Istnieje parę mitów o zbawiennym
wpływie piwa. Po
zawodach ma „leczyć zakwasy” – to bzdura,
bo rzekome zakwasy to
mikrourazy mięśni. Przed zawodami ma dostarczać energii (bo jest
napojem izotonicznym, o gęstości podobnej do płynu
komórkowego, więc
łatwo wchłanianym). To akurat prawda, ale straty z przyswojenia dawki
alkoholu są większe. Alkohol to diuretyk, środek moczopędny –
wiąże
cząsteczki wody przyspieszając ich wydalanie z organizmu. A podczas
długiego biegu woda jest bardzo potrzebna, bo biegacz się poci, a
utrata 3 proc. wody to odwodnienie i dramatyczny spadek energii.
Ostatni
mit: jedno piwo wieczorem przed zawodami może podziałać uspokajająco,
nasennie. Może. Ale u mnie zawsze bilans wychodzi na minus. Odradzam.
NORDIC WALKING - chodzenie z kijami, forma rekreacji pokrewna bieganiu.
Od początku XX wieku tak trenowali latem narciarze fińscy. Pod koniec ubiegłego stulecia podchwycili to wszyscy Finowie, dziś 20 proc. mieszkańców tego kraju uprawia nordic walking. Dzięki kijom ćwiczymy górne partie ciała – mięśnie rąk, klatki piersiowej, grzbietu, brzucha. I odciążamy stawy kolanowe. Nordic walking zalecałbym więc wszystkim nadwagowcom, zanim bezpiecznie będą mogli pobiegać. Zaawansowani mogą z kijami też truchtać, biegać, a nawet skakać. Znawcy tej formy rekreacji mówią wtedy o nordic joggingu, nordic runningu albo running jumpingu. Tego ostatniego nie umiem sobie nawet wyobrazić.
ODCHUDZANIE - poprzez bieganie - najlepsze.
Było już o BMI, chudnięciu i nadwadze,
więc teraz
krótko: ani rower, ani basen, ani nic innego nie pomoże
odchudzaniu tak
jak biegi. Warunek: biegi muszą być długie (zdecydowanie powyżej
pół
godziny) i wolne (wcale nie musisz się strasznie pocić, powinieneś
móc
swobodnie rozmawiać). Zaczynaj od marszobiegów –
zwłaszcza przy
nadwadze - bo stawy, ścięgna i mięśnie nie wytrzymają obciążenia.
ODCISKI - normalna dolegliwość biegaczy.
W aptece kupujemy preparat,
przez
tydzień smarujemy nimi odciski i odcinamy. Nie boli. W plastry na
odciski bym nie wierzył.
ODDYCHANIE - co to jest, każdy wie. Ale jak oddychać w czasie biegu?
Guru Jerzy
Skarżyński zaleca oddychać ustami (a nie nosem) nawet w mroźne dni. Bo
przepustowość nosa jest mniejsza, a gardło do zimna można przyzwyczaić.
Oddech
powinien być głęboki i – nie licząc tempówek albo
finiszu na zawodach –
długi, spokojny. Czy wiązać go z częstotliwością kroków?
Początkujący
mogą uczyć się spokojnego rytmu, dążąc do oddychania na cztery
– na dwa
podwójne (lewa-prawa) kroki wdech, na dwa kolejne wydech.
Ale lepiej
oddychać, jak komu serce każe. U mnie parę lat temu rytm oddychania
oderwał się zupełnie od rytmu kroków.
OKRES - czy miesiączka przeszkadza w bieganiu?
Trenerzy pracujący z kobietami nie dają im wtedy żadnej taryfy ulgowej (pytałem siatkarki, kolarki, biegaczki). Często zadają im więcej ćwiczeń gibkościowych, bo wtedy gibkość się zwiększa i można ją podtrzymać ćwiczeniami. Zaś trener Sławomir Rosłon na kursie lekkoatletycznym mówił, że jego podopieczne nieraz biły w trakcie okresu rekordy życiowe. Najgorszy jest okres napięcia przed miesiączką. Kobiety mają wtedy podwyższony poziom progesteronu. Wiąże on wodę w organizmie, podwyższa częstotliwość oddechu, co utrudnia oddychanie i wpływa na emocje kobiety. To czas dobry na życiówki
PICIE - podstawa.
Było już o poceniu: po utracie 3 proc. wagi (a
tyle można
wypocić przez godzinę intensywnego biegu) zaczyna się odwodnienie i
gwałtowny spadek możliwości. Woda jest też bardzo potrzebna przy
budowaniu zapasów energetycznych – cząsteczka
glukozy (z jedzenia)
zostaje zamieniona w cząsteczkę glikogenu (w mięśniach) przy udziale
trzech cząsteczek wody. Co
pić? Na co dzień soki (uzupełnianie minerałów), wodę, a
przed zawodami
lub ciężkimi treningami (oraz w trakcie) – napoje
izotoniczne. Czego
nie pić przed startem? Soków, słodkich napojów,
kawy i innych
kofeinowych dopalaczy, napojów alkoholowych, także piwa.
Więcej na ten
temat w hasłach
„izotoniki” i „napoje
alkoholowe”.
PODBIEGI - dobry trening charakteru.
Krótki i ostry podbieg ćwiczy
siłę, a długi i łagodny trenuje wytrzymałość. Guru
Jerzy Skarżyński zaleca podbieg 150-metrowy o nachyleniu 2-3 %
(czyli na tym odcinku przewyższenie powinno wynieść 3-5 m).
Powtórz go
kilka (4-12) razy z dużą prędkością, krótkim krokiem i bez
pochylania
się. Zbiegaj powoli – by odpocząć i nie przeciążyć kolan. Jak
to działa? Daniel, który zaczął
biegać cztery lata całkiem
od zera upodobał sobie serie 550-metrowych bardzo stromych
podbiegów na
warszawskiej Agrykoli, to jego najważniejszy trening tygodnia. I w
ostatnią niedzielę kwietnia złamał w Maratonie Toruńskim trzy godziny.
PULSOMETR - konieczny dla ambitnego amatora.
Pozwala kontrolować
zakresy tętna
(będzie na Z i na T) i pilnować, co się trenuje – szybkość,
wytrzymałość czy w ogóle nic. Nie wierzcie w pulsometry
nadgarstkowe.
Musi być pasek na klatce piersiowej (trzeba przed treningiem zwilżyć
elektrody) i odbiornik w zegarku.
PRZETRENOWANIE - czyli konieczna przerwa.
Może cię dopaść, jeśli organizm jest przeciążony treningiem, nie ma czasu na regenerację, odżywianie nie jest dobre. Możliwe objawy to podwyższone tętno, przyspieszony rytm oddychania, zmęczenie mięśni, bezsenność, brak apetytu. Odstaw bieganie na parę dni, ewentualnie potruchtaj, pograj w piłkę, badmintona, przejedź się na rolkach albo rowerze. Nie dociskaj do końca. Michał przed ubiegłorocznym Maratonem Nowojorskim się przetrenował. I na zawodach pobiegł średnio, łapały go skurcze – to właśnie sportowy efekt przetrenowania.
RANŁORSOŁKA - popularna nazwa koszulki z Run Warsaw.
To największy bieg masowy w
Polsce, w trzeciej edycji (jesienią 2007) wystartowało blisko 20 tys.
ludzi, każdy dostał identyczną koszulkę.
ROZCIĄGANIE - modnie
zwane stretchingiem. Konieczne po treningu. A po mocnym - absolutnie
konieczne!
Stań
przy drzewie i rozciągaj po kolei: * czworogłowy uda - przyciągasz
piętę do pośladka, * brzuchaty łydki - przepychasz drzewo, jedna noga z
przodu, a druga mocno z tyłu, * ścięgna podkolanowe - głęboki skłon, *
przywodziciele - kucasz, kolana szeroko, rozpychasz je łokciami. Dwa
pierwsze ćwiczenia wykonujemy najpierw na jedną, potem na drugą nogę.
Na lekcjach WF uczono nas rytmicznego pogłębiania takich ćwiczeń.
Teraz unika się tego w obawie przed urazami. Skłon to zwis w bezruchu
na kilkanaście sekund, który potem na kilka sekund raz
mocniej
pogłębiamy.
ROZGRZEWKA - potrzebna przed cięższymi treningami oraz zawodami.
Parę minut
truchtu, do którego dołączamy pod koniec wymachy ramion (w
tył, w
przód, pojedynczo, na przemian itp.), cwał boczny, podskoki,
półskipy
(patrz jutro: siła biegowa). Parę minut gimnastyki - krążenie bioder,
kolan, stopy, skrętoskłony, wymachy nóg - plus lekkie
rozciąganie.
Chwila koncentracji i jedziemy!
RYTMY - nieco zapomniany środek treningowy
Podstawa sukcesów polskiego lekkoatletycznego Wunderteamu sprzed pół wieku. To interwały (czyli krótkie szybkie odcinki z przerwą w truchcie) od 100 do 300 metrów biegane skróconym krokiem z mocnym tupnięciem i bez udziału rąk. Należy je luźno opuścić wzdłuż ciała albo trzymać z tyłu.
S
jak superkompensacja
SIŁA BIEGOWA - czyli skipy i wieloskoki.
Biegacz nie ćwiczy siły na siłowni
– tam
kształtuje się tzw. siłę statyczną (bez zmiany długości mięśnia). Siłę
dynamiczną ćwiczymy wykonując tzw. skipy – szybkie rytmiczne
ruchy
niemalże w miejscu. Skipy A, B i C to trzy fazy biegowego kroku. Skip
A to inaczej „kolanka pod brodę” (do 90 stopni
kolanie). Skip B jest
trudny, to bieg z wykopami w przód jak na rowerze wodnym.
Skip C to
„pięty do pupy” (ale z wysunięciem kolana do
przodu). Przykładowa seria
to 60 skipów A (podwójnych kroków), 30
skipów B i 60 skipów C. Siłę kształtują też wieloskoki. Do każdej serii dołącz 30 długich
susów
(noga wykroczna do kąta prostego, a zakroczna niemal do pełnego
wyprostu).
SUPERKOMPENSACJA - dowód na to, że człowiek jest jak sprężyna.
W trakcie bardzo
mocnego
treningu narasta zmęczenie, a wydolność maleje. Po treningu nadal
spada, bo człowiek jest zmęczony. Ale po kilku-kilkunastu godzinach
zaczyna się regeneracja, wydolność rośnie. A po kilku dniach osiąga
wartość maksymalną. Wtedy pora na następny bardzo mocny trening (w
międzyczasie powinieneś robić łagodne długie wybiegania i lżejsze
treningi). Mechanizm
ten przydaje się też przed zawodami. 3-7 dni przed zawodami (czym
jesteś starszy tym przerwa powinna być dłuższa) zrób ostatni
mocny
trening. Po nim dzień regeneracji, trochę lżejszego biegania. I na
starcie eksplodujesz jak ściśnięta wcześniej sprężyna.
SZYBKOŚĆ - szybko ucieka.
Na serio można ją wytrenować w dzieciństwie, u
dziewczynek do 12. roku życia, u chłopców do 15. Czym
starszym jesteś
biegaczem, tym szanse na podniesienie szybkości maksymalnej mniejsze.
Masz np. 50 lat i zaczynasz biegać z synem? W maratonie masz szanse,
ale na 5 km go nie dościgniesz. Szybkość
ćwiczy się na bardzo krótkich odcinkach – do 80 m.
Dłuższe interwały
podnoszą wytrzymałość szybkościową (dłużej możesz biec ze swoją
szybkością maksymalną), ale nie zwiększają możliwości szybkościowych.
TEMPÓWKI - czyli odcinki biegane na maksa.
Dla maratończyków
– kilometrówki, a
przed zawodami na 5 km interwały po 400 m. Przez miesiąc przed zawodami
powinniśmy je robić raz w tygodniu. W
jakim tempie? Guru Skarżyński opisuje to jako biegi z tętnem bliskim
maksymalnemu (90-100 proc.) z prędkością planowaną na zawody. A jeśli
dopiero zaczynasz biegać i twoja prędkość startowa daleka jest od biegu
z tętnem niemal maksymalnym? To nie rób jeszcze
tempówek. Na razie
szybkie treningi wykonuj w jednym kawałku (WB2 i WB3 - będzie na W).
TEMPO MAKSYMALNE - czyli najszybsze bicie serca.
Przybliżona wartość to 220
minus wiek.
Dokładnie mierzymy je tak: trucht, rozgrzewka, lekkie rozciąganie i
minuta biegu na maksa, potem minuta truchtu, znów minuta na
maksa,
minuta truchtu i ostatni raz minuta na maksa. Stajemy i przez 10 sekund
(nie dłużej, bo tętno będzie spadać) liczymy tętno (przykładając rękę
do serca, palcami na tętnicy szyjnej albo pod nadgarstkiem), po czym
mnożymy wynik przez sześć. Po
co to? Bo spokojne bieganie – a od takiego należy zaczynać
– należy
wykonywać w przedziale między 70% a 80%. tętna maksymalnego. Sprawdź
sam, czy nie biegasz za szybko.
TEST COOPERA - ile przebiegniesz w 12 minut.
Amerykański lekarz Kenneth Cooper opracował w 1968 r. tabelę, która pozwala ocenić każdemu poziom sprawności fizycznej (zależnie od płci i wieku). Np. kobieta między trzydziestką a czterdziestką na ocenę bardzo dobrą powinna przebiec 2500 m, na dobrą 2000-2500 m, na zadowalającą 1700-2500 m, 1400-1700 m to ocena słaba, a poniżej 1400 – bardzo słaba. Dla mężczyzn w tym wieku: bardzo dobrze to powyżej 2700 m, dobrze to 2300-2700 m, zadowalająco to 1900-2300, słabo to 1500-1900, a poniżej 1500 to bardzo słabo. A „rekordzistą świata” w teście Coopera jest Etiopczyk Haile Gebreselassie. Kiedy w 1998 r. bił rekord świata na 5 tys. m po 12 minutach biegu miał przebiegnięte 4724 m.
UBRANIA - pożegnanie z bawełną.
Pierwsze treningi wykonaj w czymkolwiek. Najpierw
zainwestuj w buty biegowe – amortyzacja i usztywnienia
ochronią cię
przed kontuzjami. A kiedy bieganie cię wciągnie – pora na
ciuszki
biegowe. Nie
biega się już w bawełnie, tzw. tkaniny techniczne szybciej oddają pot
na zewnątrz jednocześnie nie dopuszczając wilgoci (deszczu) do
wewnątrz. Taka „oddychająca” koszulka to podstawa.
Modne są obcisłe
rajtuzy biegowe, chociaż ja trenuję w krótkich spodenkach, a
w chłodne
dni w tradycyjnym dresie. Zimą obowiązuje czapka (najlepiej też
„oddychająca”) lub opaska chroniąca uszy i zatoki. Na
zawody ubierz się jak najlżej. Nawet w chłodniejsze dni można startować
w krótkim rękawku i spodenkach. Jeśli jest naprawdę zimno
załóż do tego
rękawiczki.
UPAŁ - twój wróg.
To przez przegrzanie umarł Filippides,
legendarny pierwszy
maratończyk. Najgorszy jest upał plus duża wilgotność, organizm ma
wtedy utrudnione wydalanie nadmiaru ciepła przez pocenie się. Środki
obronne: dużo picia na trasie, czapka z daszkiem na głowę i
zredukowanie planów czyli nieco wolniejszy bieg. Guru
Skarżyński
doradza jeszcze zimny prysznic dwie godziny przed startem.
URAZY - grożą zwłaszcza jeśli zaczynasz bieganie i przesadzisz.
Powtarzamy: pierwszy tydzień to marszobiegi, pierwszy miesiąc to wyłącznie łagodne tempo.
A dla doświadczonych biegaczy sentencja guru Skarżyńskiego:
„Kontuzja to różnica między chęciami, a
możliwościami”.
ZAKRESY TĘTNA - podstawa treningowej matematyki.
Bierzesz swoje tętno maksymalne (w uproszczeniu 220 minus wiek, czyli dla czterdziestolatka 180). I liczysz procenty. Dla początkujących bieg w pierwszym zakresie – podstawa treningu długodystansowego – to tętno wysokości 70% -75%. maksymalnego (powiedzmy 130-140/min.). Drugi zakres (WB2 – szybkie bieganie) to 75% - 80% (tętno 140-150/min.). A trzeci (WB3 – bardzo szybkie bieganie, najwyżej kilkunastominutowy odcinek) to 80% - 90% (tętno 150-170/min.).
Po co to
komu? Sprawdź hasła tętno maksymalne i wytrzymałość.
ZAKWASY - stara bajka, że po zawodach lub szybkim treningu nogi bolą przez kwas mlekowy.
Naprawdę po godzinie poziom kwasu mlekowego w mięśniach spada do poziomu wyjściowego. A ból to efekt naruszenia struktur mięśni, które nie są się w stanie rozkurczyć. Odczuwasz go najsilniej nazajutrz, bo w dniu startu działają jeszcze znieczulające endorfiny.
Zrób
dwie rzeczy: zaraz po zawodach dobrze się rozciągnij. A następnego dnia
wyjdź na łagodne rozbieganie.
ŻYCIÓWKA - rekord życiowy na danym dystansie czyli wizytówka biegacza.
Istnieje
taki wzór: życiówka w maratonie powinna wynosić
2,11 rekordu w
półmaratonie albo 4,666 wyniku na 10 km. W przypadku Wojciecha Staszewskiego to: 2 h 49
min. 57 s. w maratonie, 1:19:13 w półmaratonie i 36:03 na 10
km. Czyli
najmocniejszy wynik jest tu w półmaratonie –
życiówkę maratońską powinien
mieć o 3 minuty lepszą, a na 10 km o pół minuty lepszą.